Ile koń może tak naprawdę udźwignąć bez szkody dla swojego zdrowia?

Znaczenie zdrowych zębów dla osiągnięć treningowych konia
16 listopada 2018
Neck and back examination in horses- the essentials
4 czerwca 2019

W drugi weekend grudnia odbyła się w Wielkiej Brytanii konferencja organizowana przez Saddle Research Trust. Ta organizacja jest naprawdę warta uwagi dla osób dociekliwych i lubiących opierać się na sprawdzonej wiedzy. Powstała z inicjatywy dr Anne Bondi, która jest doświadczonym jeźdźcem (ujeżdżenie i WKKW) i trenerem zawodników. Wyhodowała także swoją linię koni sportowych. Przez lata obserwowała jak postęp w sposobie chowu koni, który stawał się bardziej naturalny pozwalał na lepsze utrzymanie zdrowia konia i poprawy jego wyników w sporcie. Tylko jedno się nie zmieniało-siodło. W 1999 roku spróbowała koncepcji siodła bezterlicowego i to był punkt zwrotny dla Anne. Zauważyła jak duże to miało znaczenie dla koni i tak poświęciła się kwestii dopasowania siodła. Nie bardzo wiem w jaki sposób naturalnie wyglądało na wyspach w tamtym czasie, nie mniej już 20 LAT TEMU zwróciła uwagę na kwestię dopasowania siodła.

Saddle Research Trust ma na celu:

  • Promowanie dobrostanu konia wierzchowego,
  • Zwrócenie uwagi na niedoceniany temat współzależności pomiędzy koniem, siodłem i jeźdźcem,
  • Edukowanie profesjonalistów: jeźdźców, trenerów, właścicieli koni, lekarzy, fizjoterapeutów, pasowaczy siodeł i działaczy organizacji prozwierzęcych,
  • Wspieranie badań naukowych. Przełożenie ich naukowego języka na lżejszy język zrozumiały dla wszystkich (przyyyydatne 🙂 ) oraz upowszechnianie wyników tych badań. Program konferencji bardzo ciekawy, spięty w logiczną całość. Do wygłoszenia prelekcji komitet organizacyjny zaprosił doskonałych wykładowców, keynote speakerami byli znana w Polsce Sue Dyson z Wlk. Brytanii oraz Hilary Clayton z USA. Wyobraźcie sobie, że miejsca były wyprzedane na ponad miesiąc przed konferencją! Nie wiem czy to wtedy organizatorzy podjęli decyzję o relacji na żywo, ale to było bardzo dobre posunięcie i z tej możliwości skorzystali koniarze z 23 krajów. Jedna z prezentacji obejmowała badanie nad ciężarem jeźdźca. I tej przyglądnę się tu bliżej. Badanie trwało „tylko” 5 dni i obejmowało „tylko” 6 koni oraz 4 jeźdźców. Przygotowania trwały jednak kilka miesięcy i ilość danych do analizy była ogromna wraz z opisem przebiegu badania moje oczy robiły się coraz większe jak słuchałam prof. Pat Harris, dr Sue Dyson, Laurę Quiney i dr Anne Bondi.

Po pierwsze-sam pomysł na wykonanie tego badania. Znanym do tej pory było twierdzenie, że koń nie powinien dźwigać więcej niż 20% swojej masy ciała. (tu akurat jako źródło było podane podręcznik z kawalerii z 1920 roku). Zespół chciał spróbować zmierzyć tę wartość i sprawdzić czy rzeczywiście tak jest. Pamiętajmy-naukowo udowodnione, to już niezbicie udowodnione, nie pozostawiając cienia wątpliwości.

Ta część panelu była podzielona między kilkoma osobami i prof. Pat Harris zrobiła bardzo fajne wprowadzenie.

Celem badania było znalezienie odpowiedzi na pytanie: Czy wystąpią zmiany w wybranych parametrach u koni jeżdżonych przez jeźdźców o podobnym stopniu umiejętności, ale różniących się wagą?

Ustalono w związku z tym jakie parametry powinny zostać zbadane.

Chodziło także o to, by badanie wykonać w warunkach najbardziej zbliżonych do tych, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Zespół badawczy chciał bezwzględnie uniknąć jego realizacji z użyciem „martwego ciężaru”, bieżni, prostych linii.

Choć było to dość duże przedsięwzięcia to wciąż jak to podkreślają naukowcy było ono pilotażowe. Wyniki tej pracy zostały opublikowane po raz pierwszy właśnie na tej konferencji.

Jakie zatem parametry zostały poddane ocenie:

  • chód,
  • zachowanie i mimika konia,
  • grzbiet: obecność napięcia bądź bólu (badanie palpacyjne przed i po jeździe),
  • wymiary grzbietu,
  • pomiary dystrybucji i rzędu wielkości sił powstających pod siodłem,
  • parametry fizjologiczne: temperatura rektalna, tętno, liczba oddechów, poziom kortyzolu w ślinie oraz liczba mrugnięć okiem.

Większość z nas może być zupełnie nieświadoma jakie są realia przeprowadzenia takiego badania. Choć na pewno oczekiwalibyśmy, aby badania były przeprowadzone etycznie. Istnieje specjalnie do tego przeznaczona komisja i plan badania zostało przez nią zatwierdzone.

Dr Dyson przez 6-8 tygodni jeździła od stajni do stajni by osobiście sprawdzić kondycję wytypowanych do badania koni oraz wykluczyć u nich kulawiznę. Wyobraźcie sobie, że 2 właścicieli na czas badania nie postąpiło zgodnie z zaleceniami i konie spędziły więcej czasu na pastwisku bez pracy, co poskutkowało lekkim „zaokrągleniem boczków” (Ktoś lekko potraktował zalecenia Sue Dyson?!)

Wytypowane konie ważyły między 500-600 kg (ważna była w miarę jednolita waga koni) i wybrano 4 jeźdźców, po jednym z każdej kategorii wagowej:

10-12% wagi konia zaliczony jako lekki jeździec,

>12% < 15% umiarkowanie ciężki,

>15% < 18% ciężki,

i >20% bardzo ciężki.

Konie w badaniu były jeżdżone przez 30 minut we wszystkich trzech chodach, w obu kierunkach, przez wszystkich czterech jeźdźców.

Na miesiąc przed badaniem konie miały dopasowywane siodło. Należy zaznaczyć, że siodło było dopasowane tylko do koni, a nie do jeźdźców. W badaniu każdy koń chodził pod wszystkimi czterema jeźdźcami i owszem siodła wtedy niekoniecznie pasowały do jeźdźców. Nie mniej w projekcie chodziło o powielenie sytuacji, z którą spotykamy się w codziennym życiu. Stajnie rekreacyjne są tego przykładem.

Dla mnie jest to nieprawdopodobne jak często widzimy zaburzenie linii bark-biodro-pięta u jeźdźców. Do tego stopnia jest to powszechne (też u zawodników), że autentycznie poddawałam w wątpliwość to, czy książki o klasycznej szkole jazdy nie piszą o czymś niemożliwym do osiągnięcia! Nigdy się z tym nie kłóciłam i uporczywie ustawiałam tą łydkę pod siebie (to mi się udawało, ale za to wiecznie kolano mi wystawało za tybinkę…)

Tak naprawdę dopiero przeczytanie kilka lat temu książki Joyce Harman o siodłach uświadomiło mi z czego to może wynikać. Naprawdę polecam tą lekturę, bo jest jedną z tych cegiełek, które pozwalą lepiej zrozumieć siebie podczas treningu i podnosi świadomość co do postępów pracy nad swoim dosiadem („Siodło-prawidłowe dopasowanie” Joyce Harman). Jako ciekawostka Joyce Harman miała swój staż u dr Sue Dyson w początkowych latach swojej pracy jako lekarz weterynarii.

W badaniu wykonywano także pomiary obwodu klatki piersiowej na wysokości T18, T13, T8 (kręgi piersiowe, licząc od ostatniego żebra jako łatwo wyczuwalnego punktu topograficznego).

Jeśli koń prawidłowo pracował to obwód powinien był się powiększyć. Nie wiadomo dokładnie jaki jest mechanizm tego. U ludzi dokonywano podobnych pomiarów, tylko w innej części ciała:) Możesz to zrobić również na sobie-zmierz obwód łydki przed bieganiem i po. Obwód po treningu powinien być większy. Tylko trzeba jakiś konkretny dystans przemierzyć;)

Jak można się spodziewać pierwsze urządzenie pomiarowe, które byśmy typowali do takiego badania to podkładki pod siodło badające nacisk. Te w badaniu były regularnie kalibrowane, a każdy trening filmowany. Powstałe nietypowe wykresy nacisku można było dopasować do sytuacji, sprawdzając na nagraniu co się w tym konkretnym momencie wydarzyło. Mogło to być np. spłoszenie się konia.

Symetria konia i jeźdźca została także poddana ocenie, do czego wykorzystano IMU (inertial measurement unit). Ten przyrząd służy do obiektywnej oceny chodu konia.

Jeźdźcy do tego celu mieli specjalne obcisłe czarne kurtki, które miały naszyte linie przebiegające wzdłuż kręgosłupa i druga pozioma na wysokości barków (nota bene, to może być doskonałe narzędzie dla instruktorów jeździectwa, którzy mogą pomóc swoim klientom w analizie swojego dosiadu przez fotografowanie ich w czasie jazdy i prezentowanie im na zdjęciu gdzie występuje asymetria). Wizualizacja asymetrii w taki sposób, może przeprogramować myślenie na temat swojej postawy ciała.

(zdj. www.outlinevetphysio.co.uk)

Użyto do oceny także 24 markery z etogramu, który został opracowany przez zespół dr Sue Dyson i dr Jeannine Berger (może już widzieliście materiał Equitopia cz. 3 serii o kulawiznach? jest dostępny tutaj).

Zaobserwowanie powyżej 8 markerów (czyli np. stulone uszy, widoczność dziąseł, zamknięte oczy, głowa poza pionem itp.) oznaczało, że istnieje ból mięśniowo-szkieletowy.

W badaniu niezwykle ważną wagę przywiązano do etycznego postępowania i ustalono protokół kiedy należy natychmiast przerwać jazdę:

Jeśli koń wykazywał kulawiznę 3 stopnia ( na 8 wg skali dr Dyson) na jedną kończynę lub 2/8 na więcej niż jedną kończynę i dodatkowo zaobserwowano 10 lub więcej markerów z etogramu test był natychmiast wstrzymywany.

Wszystkie testy pod ciężkimi jeźdźcami zostały zatrzymane. Z czasem wynoszącym średnio 8 minut od rozpoczęcia dla bardzo ciężkiego jeźdźca i 16 minut dla ciężkiego jeźdźca.

7 koni było wtedy przerwanych z powodu wystąpienia kulawizny. Gdy konie były oceniane ponownie po 45 minutach w ręku, kulawizna ustępowała i konie mogły wrócić do testów pod lekkim i umiarkowanie ciężkim jeźdźcem.

Podjęcie decyzji o zatrzymaniu badania było pod wpływem chwili, impulsu. Dr Dyson sprawdzała później co IMU zarejestrowało i to urządzenie potwierdzało to co widziała na żywo (jakże mogło być inaczej…)

Porównano jeźdźców testowych do normalnych jeźdźców danego konia. To wykazało, że nie tylko waga ma znaczenie, ale także jak ta waga jest na koniu „rozłożona” i wysokość jeźdźca stanowi tutaj zmienną, która podnosi wartość BMI (wskaźnik masy ciała).

Pamiętacie o parametrze jakim jest szerokości klatki piersiowej? Badanie wykazało, że zwiększała się pod lekkim i umiarkowanie ciężkim jeźdźcem, natomiast pod ciężkim i bardzo ciężkim zmniejszała.

Jakie były zatem wyniki pomiarów parametrów fizjologicznych? Nie wszystkie pomiary mogły zostać uwzględnione, gdyż jak wspomniałam wcześniej badanie koni pod ciężkim i bardzo ciężkim jeźdźcem musiały zostać zatrzymane już w fazie kłusa i nie było w ogóle próby w galopie. Tak więc, z zebranych pomiarów okazało się-ku zdziwieniu badaczy, że nie było znaczących różnic u koni pod względem tętna-także w momencie największego jego wzrostu (przypominam dotyczy stępa i kłusa, ze względu na powód powyżej galop nie był uwzględniony).

Jeśli ciekawi Was poziom kortyzolu w ślinie-to odnotowano zasadniczy wzrost u konia nr 1, który nie do końca potrafiono wytłumaczyć dlaczego. Jeśli chodzi o ogólny jego poziom, to nie było dużego zróżnicowania pomiędzy końmi-nie mniej ponownie nie wiadomo jak diagram by wyglądał, gdyby konie pod ciężkim i bardzo ciężkim jeźdźcem ukończyły swoją próbę.

Liczba mrugnięć u koni nie wykazywała żadnego powiązania co do wagi jeźdźca, który siedział na koniu. Gdy porównano mruganie spontaniczne przed i po jeźdźcie pomiędzy jeźdźcami dobranych do analizy w parach, to odnotowano znaczący wzrost spontanicznych mrugnięć pod ciężkimi jeźdźcami (a to wskazuje na czynnik stresowy aktywizujący szlaki mezolimbiczne w mózgu).

I teraz bardzo ciekawa rzecz, odnosząca się do etogramu, o którym bardzo dużo mówi dr Sue Dyson (odsyłam do filmu Equitopii, który wyjaśnia na czym on polega).

Otóż w tym badaniu pojawiały się wyraźne zmiany na pysku konia w zależności od dosiadającego jeźdźca. Oto co badacze wykazali:

Wyznaczono poziom 8 markerów wartości granicznej, które mogło wskazywać na istnienie bólu mięśniowo-szkieletowego.

Przypominam, że markery to tzw. poszczególne cechy wyglądu pyska, mimiki.

Wszystkie wartości były poniżej tego granicznego poziomu 8. Nie mniej zauważono znaczące różnice między lekkim jeźdźcem, a umiarkowanie ciężkim i bardzo ciężkim.

Tak samo między umiarkowanie ciężkim a ciężkim jeźdźcem,

i dalej między ciężkim, a bardzo ciężkim jeźdźcem.

Te porównania między jeźdźcami były szczególnie wyraźne, gdy przeanalizowano sytuację w kłusie. Wystąpiła zależność między wagą jeźdźca, a ilością oznaczonych markerów.

Podsumowując ciekawą obserwacją było:

Znaczące różnice w ogólnej liczbie oznaczonych markerów u koni, mimice pyska i pozycji głowy u koni pod jeźdźcami, ale nieznaczne różnice zaobserwowano jeśli chodzi o ruch głowy i ogona, a także w chodach koni pod różnymi jeźdźcami.

Utworzono nawet specjalne oprogramowanie do analizy wpływu ciężaru jeźdźca na jego postawę oraz na siodło. Nazywa się EMAS (Equine Motion Analysis System).

Dane były bardzo precyzyjnie pobierane aby odnosiły się zawsze do tej samej fazy chodu.

Wyniki okazały się bardzo ciekawe. Anne Bondi, wspomniana na początku dyrektorka Saddle Research Trust, współautor tej pracy badawczej przedstawiła rezultaty tej części analizy jeźdźców i koni.

Wyniki zebrano w interesujący wykresy: Wyniki jazdy w prawo i w lewo zarówno dla konia jak i jeźdźca.

Na pierwszy rzut oka widać było asymetrię ułożenia siodła i jeźdźca.

Anne Bondi z własnego doświadczenia przy wcześniejszych badaniach, uznała, że wartościowe będzie analizowanie tej sytuacji na ekstremalnym przypadku jakim był koń nr 3. Na tym koniu wszyscy 4 jeźdźcy byli przesunięci na lewo, co wskazuje na to, że ruch siodła jest niezależny od ciężaru jeźdźca. To było trudne do przeprowadzenia, ponieważ nie zawsze ustawienie konia do kamery było równe, a także znaczniki umieszczone na zadzie konia, w ściśle określonych punktach były widoczne (błąd paralaksy). Zespół doszedł do wniosku, że przesunięcia siodła były związane z asymetrią konia bądź siodłem.

Analiza pozwoliła także dokładnie ocenić postawę jeźdźców przez cały czas trwania testów. Najlepszy dosiad miał lekki jeździec, podczas gdy ciężki i bardzo ciężki jeździec mieli cały czas dosiad fotelowy. Siodła były za małe dla nich i to ewidentnie przeszkadzało w prawidłowym ustawieniu ich miednicy i kończyn.

Pozostaje wciąż dużo do zbadania. Nie wiadomo jak przedstawiałyby się wyniki, gdyby konie były stopniowo wdrażane do pracy lub gdyby były w dużo lepszej formie fizycznej.

Znajomy wzór: siła = masa x przyspieszenie. Ciężar jeźdźca ma wpływ na siłę działającą na grzbiet konia poprzez siodło.

Prawidłowy dosiad z zachowaniem linii bark-biodro-pięta jest bardzo ważne dla zachowania równowagi.

Istnieje prawdopodobieństwo, że jakiekolwiek niuanse po dopasowaniu siodła mogą być silniej zaznaczone przy cięższym jeźdźcu.

i…

Nie uzyskano odpowiedzi jaki jest górny próg dopuszczalnego ciężaru jaki koń może dźwigać-

być może to jest pomiędzy 15 a 18% i czy koń może dźwigać więcej jeśli ma dopasowany sprzęt i ciężar jest optymalnie rozłożony?

Do czego zatem możemy się odnieść?

To nas prowadzi do wniosku, że mamy pewną stałą jaką jest długość grzbietu konia. Czy można dopasować do niego siodło, które będzie wystarczająco duże dla większego jeźdźca, ale nie będzie za długie dla konia?

Trochę luźno snuto domysły, że konie masywniejsze (obiektywnie zmierzono obwód w nadgarstku) mogą mieć większe możliwości udźwignięcia ciężaru. Za mało jest danych na ten temat, a w tym badaniu te konie były wycofywane ze swojej próby pod ciężkim i bardzo ciężkim jeźdźcem.

Dr Sue Dyson zamknęła prezentacje tym podsumowaniem, przesłaniem, które powinniśmy wynieść z badania:

  1. Czy para jeździec-koń wygląda dobrze?Nasza intuicja i pierwsza myśl raczej nam dobrze podpowiadają.
  2. Czy grzbiet konia pozwoli na użycie takiego siodła, które pozwoli jeźdźcowi siedzieć na samym środku siedziska?
  3. Czy jeździec w danym siodle może przyjąć prawidłowy dosiad, z zachowaną linią bark-biodro-pięta?
  4. Podnoszenie wagi konia NIE JEST dobrym pomysłem.
  5. Koń i jeździec powinni być sprawni fizycznie.
  6. Powinno się przeprowadzać regularne sprawdzenia grzbietu konia i dopasowania siodła.

Z wielu rozmów, które przeprowadzam z koniarzami, to wygląda na to, że to są oczywiste obserwacje, które raczej cały czas stosujemy. Może czasem brakuje nam werwy, by wykonać ten radykalny krok, który przybliży nas do „ideału”.

Myślę, że to jest do rozważenia dla osób, które kupują konia. Może nie być głupim pomysłem sprawdzenie jeszcze jednej rzeczy jakim jest przymiarka siodła do grzbietu konia. Po to, by nie okazało się, że jesteśmy za duzi dla naszego konia i żadne siodło tego w magiczny sposób nie rozwiąże.

Aż 16 organizacji sponsorowało te badania, bez ich pomocy nie miałoby szans na realizację i 17 osób było zaangażowanych.

W czasie sesji pytań, jedna z uczestniczek powiedziała wprost: wydaje się absurdalne, że trzeba udowadniać naukowo, iż większy ciężar może być źródłem bólu dla konia. Jej pytanie było jak zmierzyć się z rzeczywistością? Sama przyznała, że jest fizjoterapeutką ludzką oraz koni, jej klienci słuchają sugestii programu ćwiczeń fitness itp., lekarze weterynarii jednak umywają ręce, a jeśli pasowacz siodła (saddlefitter) określi, że nie da się dopasować tak dużego siodła na danego konia to właściciel zadzwoni po usługę do innej osoby.

Odpowiedź na to była taka, że wszystkie profesje związane z jeździectwem muszą mieć jednoznaczne stanowisko i po prostu wspierać się w prawidłowym prowadzeniu danych przypadków. Dr Sue Dyson przyznała, że miała trudne sytuacje z klientami, ale byli tacy, którzy posłuchali i dla swoich koni wdrażali zmiany.

Badanie było pilotażowe i zespół zapowiedział dalsze prace. Wydaje się, że pewne rzeczy mogły być oczywiste. Z drugiej strony jeśli chce się wprowadzać formalne zmiany na lepsze dla dobrostanu koni, to oparcie paragrafu na badaniach naukowych jest o wiele skuteczniejsze w egzekwowaniu go. Poza tym rozwiewa poza jakąkolwiek wątpliwość, że konie próbują nam komunikować, że jest im czasem zbyt ciężko.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

0

Your Cart